1 z najwazniejszych for ktore poswiecone muzyce klubowej a jeszcze nie widzialem opisu tego filmu... kazdy szanujacy sie fan muzyki powiniem obejzec ten film...
No coz... pominmy to...
krotki opis filmu...
[center]It's All Gone Pete Tong[/center]
Historia tragicznego zycia legendarnego Frankie'go Wilde'a. Jednego z najlepszych, zyjacych DJ-ow na swiecie. Opowiesc o tym jak stal sie slawny i jego walce z utrata sluchu
Film opowiada historie Frankiego Wilde - ktory przez wiele lat gral w Amnesii na Ibizie. Tragizm dziela objawia sie podczas utraty sluchu, zdarzenie to calkowicie zmienilo zycie i postrzeganie Frankiego. Ale jak to bywa po upadku czlowiek sie podnosi, calkowicie gluchy Frankie wraca do Amnesii i ponownie wznosi sie na szczyty dzieki nowym produkcjom muzycznym....
Frankie Wilde jest swiatowej slawy DJ'em. Ma sliczna zone, piekny dom, wielu znajomych i miliony fanow rozsianych po calej Ziemi. Na jego wystepy przychodza rzesze fanatykow muzyki klubowej. Ĺwiat Frankiego zmienia sie o 180 stopni gdy okazuje sie, ze wkrotce calkowicie straci sluch. Przezywa ogromny szok, jego zycie traci sens, jednak wkrotce pojawia sie swiatelko nadziei...
[center] "Nawet jak jestem gluchy, to slucham Frankiego jak nigdy." [/center]
Polski sprzedawca roz, Ibiza
By w pelni ukazac swa wyjatkowosc, musza niekiedy siegnac dna. Upadek, choc bolesny, pozwala im przewrotnie na to, by z jeszcze wiekszym impetem objawili przecietnym mieszkancom globu istnienie innego wymiaru... Potocznie nazywamy ich geniuszami. Dzielami o monumentalnej sile zmuszaja do uleglosci mierne dzielka mniej lub wcale utalentowanych wyrobnikow, okreslanych emfatycznie mianem artystow. Lecz niejednokrotnie i sami geniusze staja sie ofiarami wlasnego fenomenu, w swej nieumiejetnosci zapanowania nad pasja w dziwny sposob wymykajaca sie im spod kontroli. Doprowadzaja sie do stanu autodestrukcji, ktora to staje sie naturalnym zwienczeniem ich artystycznej wedrowki, finalnym dzielem ich zycia. Po tak gornolotnym wstepie spodziewacie sie pewnie rownie patetycznej opowiesci o wyrafinowanym, eterycznym i bialopalcym Chopinie XXI wieku, skromnym wiejskim chlopczynie, ktory w mistrzostwie przerosl swego nauczyciela, ktory nad uciechy i rozkosze cielesne przedkladal zawsze swa metafizyczna milosc - muzyke, niewiadomo czy z samego zamilowania do niej, czy jedynie z powodu swej rachitycznej postury i bolesnych dolegliwosci, ktore to uniemozliwialy mu ekscesywne harce. Byc moze zatem wasze rozczarowanie siegnie zenitu, gdy powiem, ze bohater recenzowanego przeze mnie filmu "It all gone Pete Tong"- Frankie Wilde, nie wspolczesnym Fryckiem, a gluchnaca gwiazda plyt winylowych, hedonistycznym wybrykiem natury, taplajacym sie w smutnym uzaleznieniu od narkotykow i alkoholu, byl.
Pozwolcie jednak, ze rownolegle przypomne wam nazwisko jednego z najswietniejszych muzykow wszechczasow, nieokrzesanego choleryka i awanturnika, nazwisko tego, wobec ktorego muzyki i marsowego oblicza truchleli rywale: BEETHOVEN. Czlowieka, ktory w jednym momencie wzbudzal podziw i przerazenie, antypatie poprzez zbojeckie usposobienie, litosc z powodu gluchoty oraz gorace uwielbienie z powodu niezrownanego talentu. Mozecie skarcic mnie teraz za bezprawne wykorzystywanie renomy Beethovena w celu komercjalizacji "It all gone Pete Tong", choc jestem pewna, ze w momencie, gdy ow film zobaczycie, zaniechacie tych praktyk. Zrozumiecie, ze nie tani chwyt reklamowy, lecz nieuniknione, najbardziej oczywiste i trafne z porownan to bylo;) Bo to wlasnie dzieki takim rezyserom, jak Michael Dowse, temat przewijajacy sie w "Wiecznej milosci" Bernarda Rose'a i wywolane nim emocje nie zestarzeja sie nigdy, wrecz przeciwnie, nabiora swiezosci, sformuluja nowe znaczenia. Trescia niezwykle udanego debiutu rezyserskiego pana Dowse'a jest czlowiek - kuriozum, wzbudzajacy niemalze identyczne odczucia w swiatku DJow, co Beethoven w srodowisku milosnikow muzyki klasycznej. Poniewaz cokolwiek najslynniejsi, najbardziej rozchwytywani DJe ostatniego dziesieciolecia zamierzaliby stworzyc, a potem zagrac, Frankie Wilde potrafil to lepiej, nieslyszac.
[center]"Urodzil sie z umiejetnoscia stania za gramofonem. Nie mam watpliwosci,
bylem o to zazdrosny. Ja zawsze musialem starac sie bardziej." [/center]
Carl Cox, DJ
Nazywany sceniczna bestia, muzycznym szamanem, uwielbiany przez fanow, znienawidzony przez konkurencje, niewytlumaczalnie, wrecz ponadzmyslowo panowal nad publika. I tu wlasciwie moznaby zakonczyc nasze opowiadanie, gdyby film Dowse'a mial byc typowa biografia artysty, ktory pograzywszy sie w oparach narkotykow i alkoholu, rozpoczal powolny proces autodestrukcji. Na szczescie znakomita intuicja irlandzkiego rezysera wykrzesala ogien z dosc trywialnej poczatkowo historyjki o niegrzecznym Frankiem, rozwijajac ja do rozmiarow wzruszajacej przypowiesci o przeznaczeniu prawdziwego artysty i potedze mozliwosci czlowieka, pomimo jego pozornych ulomnosci. Zacznijmy jednak od poczatku. Oto bowiem Frankie Wilde, znany DJ w okresie szczytowej formy i horrendalnych zarobkow, zaczyna tracic sluch. Pomimo bezlitosnej diagnozy lekarskiej (Frankie ma stracic sluch calkowicie), muzyk, wiedziony jakims dziwnym instynktem nie rezygnuje z dosc wyniszczajacego trybu zycia, przeciwnie, jakby swiadomie zaczyna pograzac sie w rownie pociagajacej, co przerazajacej go 'przestrzeni ciszy'. Dowse w fenomenalny sposob zarysowuje dramat poczatkowo sfrustrowanego i bezsilnego DJa, ktory z powodu gluchoty zostaje calkowicie wykreslony ze swiata muzyki, do ktorego rozwoju, o ironio, sam znacznie sie przysluzyl.
[center]"Nie chce gluchego DJ na okladce. Nie chce, zeby firma miala zwiazek z gluchym klocem.
Coz, biznes jest ciezki, i czasem musisz podejmowac niewygodne decyzje.
Podejmowalem juz ciezsze decyzje niz zostawienie gluchego DJa." [/center]
Byly manager Frankiego Wilde'a
Poprzez problem wykluczenia czlowieka ulomnego z danej kasty, rezyser nakresla widzom sens alienacji artysty, ktory poprzez tworcze kreowanie i renowacje utraconego statusu, dzieki determinacji i prawdziwemu geniuszowi jest w stanie ponownie udowodnic swoja wartosc. W przypadku "It all gone Pete Tong" artysta udowadnia ja jednak tylko po to, by juz nigdy nie powrocic.
[center]"Slyszalem, ze prowadzi sklep plytowy w Oxfordzie, jest tam historia,
ze pojechal na Fiji i zmarl na syfilis, ale nikt nie wie gdzie on jest." [/center]
Dan Antopolski, przyjaciel Frankiego
Otoz to, Frankie po udowodnieniu fenomenalnych zdolnosci oraz sukcesie komercyjnym plyty, zwyczajnie znika. Odcina sie od dotychczasowego, dosc zwariowanego zycia trawionego na ciaglych imprezach i nieudanych zwiazkach, by odnalezc spokoj i szczescie u boku niepozornej, tez nieslyszacej Hiszpanki, Penelope. Historia DJa nie traci tanim sentymentalizmem lecz wzrusza bezpretensjonalnoscia i szczeroscia do tego stopnia, iz chloniemy ja jak gabka. Natomiast kreacja Paula Kaye'a w roli ponadprzecietnie zdolnego, frywolnego Frankiego Wilde'a, rozbraja lekkoscia i naturalnoscia, z jaka zostala odegrana. Byc moze to swietna rola Kaye'a powoduje, iz tozsamosc legendarnego Frankiego Wilde'a stanowi dla widza twardy orzech do gryzienia. Ponadto rezyser snuje nieprawdopodobna, momentami zaskakujaca opowiesc o gluchnacym DJu tak gladko i wiarygodnie, iz nie dosc, ze zostajemy w nia bez reszty wciagnieci, to jeszcze zwiedzeni dokumentalna forma filmu podparta wypowiedziami i wspomnieniami DJow swiatowej rangi ( DJ Tiesto, DJ Carl Cox, Paul Van Dyk), zaczynamy miec w glowie prawdziwy metlik. W celu oswiecenia umyslu wystukujemy w niezawodnym Google dzwieczace nam natretnie w glowie nazwisko 'Frankie Wilde', odwiedzamy strony poswiecone muzyce dance, techno - trans, czolowe strony DJejskie, w akcie desperacji ogladamy ponownie "It all gone Pete Tong", starajac sie czytac miedzy wierszami w wypowiedziach slynnych DJow, po raz piaty wlepiamy oczy w czolowke i napisy koncowe filmu czekajac na jakis znak, objawienie, katharsis. Niezniecheceni porazka wklikujemy nazwisko 'Frankie Wilde' w wyszukiwarce ponownie, by po raz kolejny i calkowicie bezowocnie, zamiast upragnionej twarzy genialnego Wilde'a, ujrzec dobrze nam znane oblicze aktora odtwarzajacego filmowa role. Co u diabla? Na liscie stu najlepszych DJow znajdujemy co prawda nazwisko Frankiego Wilde'a, lecz miast zdjecia idola, mamy przed oczyma rozpromieniona fizys aktora Paula Kay'a. Coz to za jawna mistyfikacja?
Szukajac zdjecia z mlodosci domniemanego DJa, z uporem wpisujemy w Google jego nazwisko, po raz kolejny...rozwazamy mozliwosc zrobienia literowki, przeciez niepojetym jest, by jakikolwiek element rzeczywistosci umknal zasobom Google. Chociaz kto wie? Przezornosci nigdy za wiele. Zmieniamy wiec wyszukiwarke na Yahoo. W niej rowniez napotykamy zdjecia Paula Kaye'a. Onet. Paul Kaye. Wirtualna? Szkoda slow.
Marszczymy czolo, przybieramy poze czlowieka myslacego, tego, ktory rozumie niezalezne kino afrykanskie, "Doktora Fausta" Tomasza Manna, kobiety i fenomen Paris Hilton. Zaczynamy rozumowac: a moze historia Frankiego Wilde'a to przykrywka dla biografii Pete'a Tonga, ktory jak nam wiadomo, jest nie tylko wspolproducentem, aktorem i szanowanym DJem od przeszlo 20 lat, ale rowniez wspoltworzyl sciezke dzwiekowa do enigmatycznego obrazu filmowego Dowse'a? Jasne! Czemu nie wpadlismy na to wczesniej? Toz to psikus i zarazem szczyt skromnosci Pete Tonga - figlarza! I kiedy juz czujemy zapach zwyciestwa, kiedy rozspiewujemy gardlo przy uzyciu kamertonu, by w miare czysto wykrzyknac "Eureka!", znienacka przychodzi bolesne rozczarowanie: "Pete Tong nigdy nie byl gluchy". Zatem nasza blyskotliwa teza, w ktorej to slusznie wiazalismy tytul filmu "It all gone Pete Tong" z DJem o tym samym nazwisku, padla, a my tym samym musimy pogodzic sie z przykrym faktem, ze zostalismy bezczelnie oszukani, wysmiani przez czolowych DJow zwerbowanych do audiowizualnego spisku przez szczwanego irlandzkiego lisa! I ta frustrujaca swiadomosc, ta gorzka prawda powoduje..., iz film przewrotnego rezysera zaczyna nam sie podobac podwojnie...........
[center]...[/center]
Ĺšrodla:
aa.film.org.pl/prace/its_all_go ... _tong.html
aits.all.gone.pete.tong.filmweb.p ... opisy.html
Nie traktujcie tego tekstu jako osobista recenzje... tylko jako tekst czysto informacyjny...
to nie jest recenzja...
Czy widzieliscie ten film? ,jakie sa wasze odczucia po nim... piszcie...
Zewnetrzne strony...
a.itsallgonepetetonga
aa.google.pl/