Na rozgrzewke Blake Jarrell, czuc w jego secie bylo to, ze rozpoczyna impreze. Momentami jednak odnosilem wrazenie jakby to byla rozgrzewka przez impreza w malym klubie, jednak z czasem wszsytk ocoraz bardziej, coraz bardziej uwznioslalo sie. W efekcie dalo sie odczuc ogromny rozmiar tej "tansowej machiny", ktora powoli sie rozkreca, ale jak sie rozpedzi to zatrzymanie jej graniczy z cudem.
Glenn Morrison juz byl oznaka wyzszego tempa i bardziej ruchliwego klimatu i to juz od pierwszych momentow. Najwiekszy usmiech spowodowal kawalek Babicza. Wiedzialem wtedy, ze bedzie niezwykly klimat i tak bylo! Przy tak niesamowitym supporcie wszyscy byli gotowi na dekade nastepnego Dj...
Armin zrobil wielka rzeznie! Pokazal, ze nie bez przyczyny jest numer 1. Juz od pierwszego bitu nogi same wybijaja rytm! Czuc bylo jeszcze zywsza muzyke, wokale, coraz wiecej wibracji, ktore doprowadzaly do szalu! Byly ciekawe eksperymenty, chwile mocniejszego bitu, upliftingowe wstawki, ale oczywiscie wszystko we wlasciwym momencie. Armin dobrze wiedzial po co jest za deckami. Ludzie szaleli (co slychac w nagraniach), oczywiscie ja rowniez, mimo ze jestem chory (pierwszy raz ciesze sie z choroby bo mialem czas na przesluchanie!) Set arcydzielo, AMAZING!
Marcus oczywiscie tez pokazal klase i nie pozwalal ostygnac po mixturze Armina.
W celu rozniesienia tanecznych niedobitkow Remy zaserwowal calkiem niezla mieszanke mocniejszego trance.
Najwiekszym szokiem byl moment kiedy impreza sie skonczyla bo dj spisali sie doskonale. Nie bylo mozliwe nie poczuc sie chociaz przez chwile w Amsterdamie posrod tysiecy rozwalonych muzyka maniakow Armady! Ogolnie w setach bylo sporo znanych utworow z ASOTow czy DJbroadcast'a - uwazam, ze dobrze, poniewaz nie bylo zbyt duzo eksperymentowania.
Dzieki za linki!
Koniecznie trzeba przesluchac i wczuc sie w klimat wyobrazajac sobie, ze jest sie wlasnie na Dance Event