Hm, nikt sie nie kwapi do napisania czegos o imprezie wiec ja moze zaczne
Zajechalismy akurat wtedy kiedy grali jakze zacni panowie Kalwi&Remi...Hm, na szczescie nie zagrali tragicznie. Bylo znosnie, wiec troche sie potupalo noga. Nawet zadnych okrzykow nie slyszalam ze strony publicznosci co mi sie troche dziwne wydawalo.
Miedzyczasie kolega dojrzal panow z 4Strings, no i zaczela sie mania robienia z nimi zdjec. Zaraz po nas ustawila sie nastepna kolejka.
Nastepnym panem ktory zagral byl Marc van Linden. Szczerze mowiac zbytnio nie kojarze nawet co zagral.. Jakos nie zwrocilam na to zbytniej uwagi.
Potem wyszedl M.O.R.P.H. Ĺťaluje ze nie wsluchalam sie w jego muzyke. Wstyd sie przyznac ale tez zbytnio nie kojarze jak zagral. Tylko bez skojarzen....bylam trzezwa
Eric Prydz.Niezbyt przypadl mi do gustu. Troszke meczylam sie przy jego secie. No ale od 24 wyszedl Paul van Dyke...Pierwsze co...piekny pokaz pirotechniczny. Zapieral dech w piersiach. Myslalam, ze nakrecilam filmik, no ale blondynka nie wcisnela przycisku Nagraj. Zdarza sie nawet najlepszym. Ale do rzeczy. Paul zagral przyzwoicie. Podobalo mi sie, ale troche zaluje, ze nie wysluchalam calego jego seta. Ciagali mnie po jakichs barach.
Piekne bylo to jak na telebimie pokazali uscisk Marco V i Paula. Az sie wzruszyc mozna bylo
A jak Marco zagral ? Hm, mocno jak dla mnie. Tez jakos nie zwrocilam uwagi na jego muzyke.
No ale potem wszedl RaNK 1 i on mnie nie zawiodl. Piekny set. Az chcialo sie tanczyc. Nie pomijajac faktu ze bylo cholernie zimno. Trzeba bylo sie jakos rozgrzac. Jak uslyszalam dzwieki nutki Stonface & Terminal - Soulseeker to wiecej mi nie bylo do szczescia potrzebne. Prawie niebo. Ale najlepsze dopiero mialo nastapic.
Od 5 wszedl Menno. I to co dzialo sie na stadionie bylo nie do opisania. Publika go po prostu kocha. Ledwo wszedl i rozgrzal publike do czerwonosci. Takie nutki jak Andain - Beautiful Things to po prostu balsam dla uszu. Menno usmiechal sie do ludzi. Wyszedl przed scene. Wzial polska flage...To jest po prostu nie do opisania.
Zagral nutke ktora kocham a mianowicie DJ Shah pres El Cortez - Desert rose. I to juz bylo niebo. Do konca gral pieknie.
No i o 5.50 z tego nieba nas czyli ludzi bawiacych sie brutalnie zrzucili na ziemie. Menno chcial zagrac nastepna nutke, ale wylaczyli mu prad.
Takie rzeczy dzieja sie tylko w Polsce. Najpierw Cream teraz Stadion. Dla mnie to by bylo za duzo. Wszyscy chcieli aby gral dalej, ale nie pozwolili mu na to. Ale on nadal byl usmiechniety. Wyszedl do ludzi i zaczal rozdawac autografy z cierpliwoscia anielska. Jestem pod wrazeniem jego spokoju i pogody ducha. Podziwiam go za to, ze kocha to co robi i kocha nas, polska publicznosc, chociaz chlopak ma z nami same problemy. Z tego powodu jest mi bardzo przykro, bo naprawde to jest swiatowej klasy artysta. Nie przeboleje tego, ze nie udalo mi sie zdobyc jego autografu i to tylko dla tego ze musialam juz isc. Nie wybacze tego po prostu
Menno jeszcze po imprezie rozdawal autografy.
Dla mnie to w tym momencie jest number one.
Moze to wszystko jest opisane tak bardzo gornolotnie, ale tak to odbieram. Dla mnie ta impreza to byla bajka pomimo pewnych incydentow. Byle wiecej tego typu imprez.
Nie zaluje ani minuty.
Nie wspominam faktu ze jadlam tutaj moja najdrozsza w zyciu kielbase ktora kosztowala 2 zetony (1eton to 5 zeta) Ale musze stwierdzic, ze byla to tez moja najlepsza kielbasa w zyciu...moze to dlatego, ze bylam bardzo glodna...
No to tyle.
Teraz niech moze ktos jeszcze sie wypowie na temat imprezy?