Teraz ja, teraz ja.....
1. Organizacja:
Ogolnie spoko, ja nie natrafilem na absolutnie zadne powazniejsze trudnosci. Przyszedlem na impreze ok. 18.30, ustawilem sie w kolejce i wbilem jako jeden z pierwszych, bez problemow z szatnia itp. Namiot piwny...no coz wiadomo, ze nie walna w takim miejscu czerwonego dywanu i nie beda po wszystkich na biezaco sprzatac.... bylo normalnie - jak to na evencie.
Ochrona w miare uprzejma, nie traktowali nas jak potencjalnych terrorystow, tak jak to czesto ma miejsce. Wody, coli itp. pod dostatkiem, choc mogli ustawic wiecej stoisk, albo zwiekszyc ilosc obslugi. Mogli zabronic wjazdu z butelkami na parkiet, bo strasznie ciezko bylo pod koniec sie poruszac po "parkiecie z plastiku". Ogolnie 6/10.
2. Muzycznie:
Armin zaczal pieknie (Tunderek Hagja, Don't Belong itd...), pierwsza impreza, na ktorej bawilem sie od samego poczatku. Potem bylo coraz lepiej, zagral Made Of Love, Cygnes, La Guitarre, How Long, No More Alone, The Return, So Much More, Temptation, Chakalake, Who Will Find Me w mashu z Not The End, Certainty, Lover Summer, Bittersweet Nightshade, Amazon Dawn, The New World, These Shoulders, Blueprint, Man On The Run, Shakedown, Out Of Connection, The Great Escape, Chasing Cars itd..... juz wszystkiego nie pamietam...
Ale naprawde miodne walki.
Mniej wiecej do 3.30, moze 4 rano gral bardzo dobrze, choc momentami troche za duzo mdlego upliftu - jak w ASOT. Czekalem na 3 utwory:
Made Of Love, Fade To Black i Walk The Edge.
Przy nucie od Ferrego odplynalem.... totalna euforia.
Fade To Black niestety nie bylo (albo bylem na piwie wtedy)...
No i Walk The Edge..... od pierwszego dzwieku tej nuty na mojej twarzy pojawil sie banan
ale kiedy wjechal breakdown.... tego nie da sie opisac... ciarki po calym ciele, stanalem jak wryty... zamknalem oczy na ktorych po chwili pojawila sie lezka ze szczescia.....
niesamowita chwila....
Ogolnie najpiekniejsza byla godzina klasykow Armina.... co kolejna nuta, to sie bardziej darlem i wyzej skakalem
Przy Serenity podobnie, jak przy Walk The Edge
miazga....
Bylo super do czasu, jak wpuscil w CD'ka jakies shity pokroju What The Fuck, Playmo itd.... spierdzielil caly klimat imprezy...
Zakonczyl ladnie, Another You, Another Me od Lange
... potem marny popis Crisa Jones'a
koles spiewajac Yet Another Day wypadl z rytmu o 8 bitow
zenada, az widzialem jak Armin sie na niego spojrzal spod byka
potem zapomnial slow i zaczal krzyczec "come on !"
idiota totalny.... na koniec jeszcze Human, przy ktorym razem z yntelygenta Susana chwycili flage Maroka
porazka... dopiero jak bialy MC, ktory mysli ze jest czarny im to uswiadomil, to obrocili flage... Jones probowal to obrocic w zart, ale publika go wygwizdala. U Armina widzialem wyrazne zazenowanie tym incydentem....
Wszyscy wyszli, pomachali, Armin wyszedl na bis, puscil This Is That i byl koniec magii....
3. Live acty : Audrey jechala dzieki Bogu z playbacku, bo jej wokalu na zywo bym nie zniosl. Renifer, Susana - polplayback, ale ladnie
Olbrzymia niespodzianka byl wrecz genialny wystep Ellera van Buurena... koles mnie pozamiatal, mial lepszy kontakt z publika, niz Armin
a jak gral.... miodzio.
Typ, ktory pomykal na klawiszach tez dal niezly popis
Ĺwietny wystep
4. Publika:
Na poczatku wygladalo to dobrze (po wejsciu) - nie bylo koksow, ani lalek z domku Barbie. Ale im pozniej, tym wiecej sie tego zlazilo. ogolnie sklad publiki niewiele lepszy jak na pozostalych eventach. Bylo w pipe wixiarzy, nacpanych techno - partowiczow, mnostwo plastikowych lalek i usmarowanych samoopalaczem cieci. Nie bylo bialych rekawiczek - to na plus.... ale przy breakdownach niektorzy krzyczeli jaaaazdaaaaaaaaa
co tu kur**a sunrise ?
Ale bylo sporo prawdziwych fanow trance'u w czystej postaci
pelno ludzi spiewajacych wszystko co mialo slowa.... klimat byl niesamowity.
I na koniec podziekowania dla:
Kamila (na forum Kamido) za nocleg, imprezy, picie itd
<zolwik> ziom
Piocha - gdyby nie Ty, to bym was nie znalazl
Nayii - mimo tego, ze mnie bilas krejzolko nr 1
Demonika - za wspolne wycie wszystkich wokalnych kawalkow
Kanesa - znawcy upliftu nie moglo zabraknac
Arminda - fajnie bylo poznac, potem gdzies nam zniknales
Iv - milo bylo poznac
i reszte, nie pamietam imion/nickow
Ogolnie respect i dzieki za wspolna zabawe
P.S
Gdzie foty ?
Nayaa zalatw te od kolegi Demonika