Bylem, ujrzalem i... sie wkur*ilem
Na poczatku malo ludzi... bardzo malo
Ale spotkalem kilku znajomych i Hefcia
Wszedl James Grant - dobry - house'owo-trance'owy secik, zagral naprawde dobrze, ale jeszcze szalu nie bylo, bo zanim sie tam ustawilismy to troche czasu minelo. Poszlismy wtedy z ekipa FTB pod scene na Adama Nickey'a.... i tu stracilem kontakt z rzeczywistoscia - jego set byl wysmienity, same hity, do tego bez ciezkich brzmien, piekny, lekki uplifting i troche progressive i vocal trance'u
Bajka, pierwszy set w ktorym bralem "czynny udzial" i juz od pierwszej nuty skakalem, bo byl to bodajze Shift
Wielki szacunek dla Adama, zagral przeswietnie
Secik - zasluzone 9,5/10 (bo o dziwo byl lepszy potem
).
Po Adamie weszli dwaj magicy - Super8 & Tab. Juz od pierwszego utworu dotarlo do mnie, ze bedzie to najlepsze 1,5 h jakie przezylem
Zagrali tak wysmienicie, tak przebojowo - klasyki + ich produkcje + nowe, piekne choony, ze brakuje mi po prostu slow. Najlepszy set, jaki w zyciu slyszalem - bez beki ! Ocena : 10/10 - set - ideal.
Above & Beyond - poczatek - Sirens Of The Sea w remixie Cosmitow... potem liiiipaaaa przez kilka utworow jakies zdechle mysze, walki bez wyrazu itp. Mniej wiecej po godzinie zaczelo sie robic coraz lepiej, a na koniec juz latalem m.in. przy Alone Tonight
Ocena: 8/10 spodziewalem sie czegos lepszego.... a no i nie bylo Pavo
Byl tylko Tonny i Jonathan.
Sean Tyas - nie wiem co odwalilo tym idiotom od naglosnienia, ale tak podglosnili, tak przesterowali dzwiek ze bylo 3/4 seta slychac tylko trzask - same pierdzace basy... myslalem, ze kur**cy dostane
Naglosnienie na Sunrise bylo o dwa nieba lepsze.
Wiele z tego seta nie pamietam, nie wiem co puszczal, bo nic nie bylo slychac. Dopiero na koniec bylo ok, potem byl LIFT
i mu kur** przerwali w polowie refrenu, bo sie czas mu skonczyl - organizacja = AMATORKA - innym nie przerywali. Set bez oceny, szkoda tylko Tyasa. A gosc spoko, zamienilem z nim kilka slow
Wszedl Mark Pledger... zagral wspaniale - Amsterdam w oryginale, potem Anticipation, Fake Awake.... miodzio.... ale mial grac do 4... a o 3.35 je*ani ogranizatorzy z niewiadomych przyczyn wylaczyli mu muze i puscili outro "See You Tomorrow".... myslalem, ze Mark przypierdzieli organizatorowi tak byl wnerwiony... ja jeszcze bardziej.
Niesamowicie mi go szkoda, bo gral pieknie... przez pol godziny
Zepsulo to moja opinie o tym pseudo evencie. Muzyka byla genialna - kazdy fan trance byl by w niebie, ale ten incydent zepsul mi humor i poszedlem do domu jak po kazdym zwyklym dniu .... wielka szkoda, ze taka impreza jak Anjunabeach, ktora wedruje po calym swiecie u nas spotkala sie z czyms tak bezczelnym. Secik Pledgera: 9/10
Impreza : 6/10 bo muza wymiatala. Organizacja dno, naglosnienie slabe.