Muzyki trance slucham juz od kilku lat, wraz z jej wszystkimi odmianami. A wszystko zaczelo sie ok 10 lat temu od mojej fascynacji muzyka dance i hard dance. Nie mialem wtedy takiego dostepu do neta jak teraz, nowe kawalki zdobywalem z innych zrodel - koledzy, sklep, itp. Pozniej przyszedl okres, kiedy zainteresowalem sie bardziej undergroundowa muzyka - goa i psyhedelic trance z takimi wyknawcami jak Astral Projection czy Hallucinogen. Kiedy natknalem sie na utwor For An Angel Paula van Dyka, juz wtedy zdalem sobie sprawe ze ta muzyka najbardziej mnie interesuje. Artysta ten stal sie moim idolem z takimi albumami jak Seven Ways, Out There And Back, Politics Of Dancing, Reflections a jego set Live Berlin moglem sluchac w nieskonczonosc
Poza tym album Paula Oakenfolda - Tranceport, ktory wcale nie byl gorszy. Az wreszcie calkiem przypatkowo trafilem na
ASOT 186 Armina, przyniosl mi go moj kolega. Byl to pierwszy moj kontakt z tym artysta. Nie da sie opisac tego, co poczulem sluchajac tego seta - istna euforia, szalenstwo. Przez kolejne 2 miesiace nie moglem sie od niego odkleic. Ten ASOT byl moim idealem
a potem byly kolejne asoty i tak stalem sie czlowiekiem uzaleznionym od muzyki trance. Arminowi zawdzieczam bardzo wiele, dzieki niemu poznalem wielu znakomitych tworcow muzyki, szczegolnie progressive trance i trance - Mike Foyle, John o'Callaghan, Matthew Dekay, Fable, Sean Tyas, Aly and Fila, Nitrous Oxide, John Askew, Menno de Jong, Above & Beyond, Giuseppe Ottaviani, Gareth Emery, Perry o'Neil, Luminary, Super 8... to tylko niektorzy, bez ktorych nie wyobrazam sobie tego gatunku muzyki. Co co bardzo cenie sobie w ASOTach, to jest ich roznorodnosc... od progressive, czasem house przez piekny uplifting trance, niekiedy z wokalem, sporadycznie electro i electro house az do klasycznego euro trance i trance.