co wedlug Was jest ponadczasowym kawalkiem, ktorego mozna sluchac w nieskonczonosc bez nuty znudzenia? Jaki wplynal na cala kulture tej muzyki i pomimo uplywu czasu nic nie stracil na swojej sile?
Moje propozycje to:
Paul Van Dyk - For Angel,
Delerium - Silence,
Moogwai - Viola (AvB remix),
Armin Van Buuren - Birth Of Angel,
Armin Van Buuren - Comunication part 3.
A Teraz zapraszam do dyskusji
