na FTB.pl znalazlem bardzo ciekawy akrtykul, zachecam do czytania i dyskusji, ja pozniej tez sie wypowiem
Muzyka Trance - za i przeciw...
Od kilku lat mowi sie o komercjalizacji, ktora moze doprowadzic smierci muzyki trance. W tym artykule postanowilem przyblizyc Wam tekst znaleziony na jednej ze stron internetowych amerykanskiej gazety LA City Beat. Zaznaczam, ze artykul ten nie ma na celu obrazania kogokolwiek. Celem jest raczej pokazanie roznych punktow widzenia na zjawisko muzyki trance’owej, a moze przy okazji uda sie wywolac jakas dyskusje?
W lutowym wydaniu naszego rodzimego Djmaga mogliscie przeczytac wywiad z goszczacym wtedy na okladce Chrisem Liebingiem, ktory wypowiadal sie na temat muzyki trance w, nazwijmy to delikatnie, niezbyt pochlebnych slowach. W czerwcowym numerze ciekawa polemike z mistrzem techno nawiazal Gareth Emery, ktory kiedys zaslynal wypowiedzeniem zdania „95% trance’u jaki wychodzi to gowno”. Liebinga omijam, tworzy techno i raczej nie sledzi bacznie nowosci na trance’owym podworku. Jednak jezeli produkujacy trance Emery wypowiada takie slowa, cos musi byc na rzeczy…
Co moze wplywac na pogorszenie jakosci muzyki ktora wielu z nas kocha? Przez ostatnie lata swiat przyspieszyl. Jednym z wynikow takiego szybszego pedu jest postep technologiczny, a co za tym idzie – rozwoj telekomunikacji, w tym internetu. Sa tego plusy i minusy. Ĺciagajac pirackie oprogramowanie kazdy moze byc „producentem”. Dzieciece wyobrazenia o muzyku siedzacym w wielkim studio za stolem mikserskim, zostaly zastapione przez zainstalowanie na swoim komputerze FL Studio, Cubase’a, Abletona czy innych programow do tworzenia muzyki. Stereotyp dj-a grajacego z winyli zostaje wypchniety z obiegu za pomoca wypalonych na CD-r-ach pirackich zdobyczy z roznego rodzaju for. Czesto dj-em nazywa sie ktos, kto w swoim zbiorze nie ma ani jednego (!!) oryginalnego nagrania. Kilka lat temu (mam na mysli lata 2000 – 2004) bylo o wiele mniej labeli. Wytwornie tloczyly czarne krazki, wiec przykladaly wieksza uwage do jakosci wydawanych nagran. Dzis – w erze cyfrowych wytworni, kazdy moze posiadac wlasny „label”. Czasami mozna odniesc wrazenie, ze niektore z tych cyfrowych „firm” wypuszczaja na rynek byle co, z ciekawoscia, co uda im sie tym sposobem osiagnac. Przerazajaca wiekszosc utworow wydawanych w formacie cyfrowym to takie, ktore szkoda byloby wytloczyc na kawalku wosku. Absurdem jest to, ze zdarzaja sie „wytwornie”, ktore maja wiecej sublabeli niz wydawnictw. Nie wspominam o tym, ze kazdy sublabel wydaje podobnie brzmiace produkcje. Gorszym absurdem moze byc tylko to, ze kazdy producent bedzie mial swoj label. Miejmy nadzieje, ze do tego nie dojdzie…
Kolejnym problemem sceny jest mala kreatywnosc wielu producentow. Dobrym przykladem jest tutaj pojawienie sie Deadmau5a, ktorego oryginalne brzmienie szybko znalazlo wielu nasladowcow. Kiedys, jeden z trance’owych producentow, zapytany przeze mnie czym rozni sie jego utwor od innych wydawnictw z wytworni w ktorej jest zakontraktowany, odpowiedzial, ze utwory te roznia sie przede wszystkim doborem sampli. Ten producent uzyl kicka numer 14 z zestawu probek firmy X, a jego kolega uzyl kicka numer 17 czy 19. Bez komentarza. Czemu w swiatku minimalowym czy house’owym nie mowi sie tak duzo o mlodych talentach? Odpowiedz jest prosta, ale i przykra dla fanow trance (do ktorych takze sie zaliczam): z produkowania wiksy latwiej przestawic sie na trance niz na cokolwiek innego (puszczam oczko w kierunku polskich producentow;)).
Tytuly poszczegolnych wydawnictw to tez problem. Czesto powoduja one mdlosci u przeciwnikow (ale coraz czesciej i zwolennikow) tego gatunku. Ile trancowych numerow moze nazywac sie „Blue Skies”, „Rainbow In Sun”, „Emotions Of Illusion” itd., itp.? W jednym z wywiadow ktos zapytal Marcusa Schossowa, czemu nazwal swoj numer „Sweedish Beatballs”. Odpowiedzial, ze najzwyczajniej w swiecie ma dosyc tytulow takich, jak te wyzej wymienione.
Dobrze sie stalo, ze mimo ludzi, ktorych muzyka od wielu lat stoi w miejscu, pojawiaja sie producenci, ktorzy wprowadzaja do hermetycznego, upliftingowego trance’u pewne „udziwnienia”. Nie bede podawal nazwisk, aby nie byc posadzonym o promowanie kogokolwiek. Sami wiecie, co jest swieze.
Przejdzmy do rzeczy. Ponizej przedstawiam Wam artykul autorstwa Dennisa Romero, dziennikarza gazety Los Angeles City Beat. Artykul jest bardzo anty jezeli chodzi o trance tlumaczac go, czesto przezywalem traume;) nie zmienia to faktu, ze pan Romero ma racje w kilku aspektach. Pod artykulem w obronie gatunku staja Solarstone, Ronski Speed i Tim Stark, recenzent angielskiego DJ Magazine. Ĺťycze milej lektury i zachecam do wyrazania swojej opinii.
„Wytransowany”
Zostaw ten zmeczony gatunek i idz w kierunku prawdziwej innowacji.
Omijalem ten temat od jakiegos czasu, chowajac rosnaca nienawisc za miloscia do innych gatunkow muzycznych. Teraz musze wyjsc z ukrycia – jestem anty-trance’owy.
Na poczatku, bylem podekscytowany tym cyklonem energii techno-trance (nazwane tak od Svena Vatha i jego wytworni Harthouse) z poczatku lat dziewiecdziesiatych. Pozniej wciagnelo mnie potezne uderzenie romantyzmu od BT i Roberta Milesa (kto mogl podwazyc ta elegancka niewinnosc takich utworow jak „Ima” czy „Children” ?). Wtedy, artysci z zachodniego wybrzeza tacy jak Sandra Collins, Deepsky czy Christopher Lawrence dodali prostolinijny rozmach do zapetlonych, syntetycznych dzwiekow. Trudno bylo sie oprzec tej kalifornijskiej fali. Jednak do millenium, trance zmienil sie w pelna ekstazy orgie syntetycznych arpeggio. Jezeli gdziekolwiek jest teraz dobry trance, chcialbym wiedziec, gdzie go znalezc. W dalszym ciagu nie ma go w dobrych klubach, gdzie kretyni przystrojeni w ciuchy Armaniego z blyszczacymi laskami i stolikami z serwisem zamienili trance’owa scene w posmiewisko ze wspolczesnej plytkosci kapitalizmu.
Trance stal sie ucielesnieniem nadmiaru, takiego samego jak progressive rock, tyle ze na scenie klubowej. Podczas gdy wizja przeplaconego dj-a grajacego muzyke innych ludzi dla calych legionow lansiarzy wydaje sie byc niemodnym zartem, w transie to dalej rzeczywistosc. Prawie trzy lata po brytyjskim filmie „It’s All Gone Pete Tong” ktory pokazal, ze cala idea „Superstar DJ” zazwyczaj jest bezmyslna farsa, trzymajacy rece w gorze trance’owi dj-e wciaz dominuja w kulturze klubowej. Holenderskie ikony walczyly po raz kolejny o najwyzsza pozycje w corocznym glosowaniu DJ Mag Top 100. Armin van Buuren wyprzedzil Tiesto – a Billboard watpliwie uznal Tiesto za „Music – Story of 2007”. Billboard popelnil wielki blad. Wskrzeszenie Daft Punk, inwazja dzieci Indie oraz ponowne zbratanie sie hip-hopu z muzyka taneczna (Kanye West samplujacy Daft Punk w „Stronger”) rzucilo duzy cien na trance w ostatnim roku.
Wszystko, co zawiera znajome, donosne elementy gatunku trance, przenosi ten gatunek nad potop niezaleznych, ktorzy zapraszaja klubowy swiat do szukania czegos nowego. Fakt, ze dzieci pokolenia millenium zmeczyly sie roznego rodzaju dance-punkiem tj. Justice, LCD Soundsystem, Simian Mobile Disco – powinien pokazac zblizajaca sie nieuchronnie smierc trance’u.
Tak jak Sasha Frere-Jones opisal wyz demograficzny indie rocka w jesiennym New Yorkerze w opracowaniu „A Paler Shade of White” („Bladszy Odcien Bialego” przyp.red.), trance reprezentuje bezduszny wyz swiata klubowego, ktory daleko odsuniety jest od wlasciwej muzyki klubowej. Tak jak najbardziej wspolczesny rock zostawil swoje korzenie w czarnej muzyce, ultra-syntetyczny trance jest bardzo daleko od swojego ojca - Detroit techno. Teraz trance jest dla bialych ludzi z postawionymi, sterczacymi wlosami i sprzetem kupowanym przez mame, ktory pozwala na robienie tego, co wzielo sie z getta – dj-ing. Podczas gdy nie ma nic zlego w posiadaniu bialej publiki, na scenie trance wyglada to ekstremalnie niezdrowo. Jezeli zauwaze czarnucha na imprezie trance’owej postawie mu drinka. To tandetna scena, juz dawno opuszczona przez amerykanskie gazety muzyczne. Avalon - najlepszy klub w Los Angeles posunal sie do tego, ze nie wpuszcza trance’u na swoje jesienno-zimowe imprezy. Niezle.
Byc moze trance przyciaga cos gorszego od ludzi chcacych byc odpowiednikiem gwiazd rocka i tlumow pelnych ecsatzy , jakby na to nie patrzec, to tez muzyka. Jezeli elektroniczna muzyka taneczna jest sciezka dla muzyki pop, trance jest kotwica dla powtarzalnych, starych brzmien. W ostatnich latach nawet liderzy sceny – Tiesto, Paul van Dyk, Armin van Buuren i Ferry Corsten – na swoich albumach zamienili typowe trance’owe brzmienie na bardziej stonowane. BT dawno temu zostawil gatunek, ktory pomogl zdefiniowac. Producent Madonny, Wiliam Orbit zostawil trance aby tworzyc rzeczy bardziej pseudo-klasyczne. Oni wiedza: za bardzo zapreggiowane brzmienie trance nie ewoluowalo za bardzo przez ostatnia dekade, czyli od czasu kiedy zostalo odkryte. W dalszym ciagu, na swoich mega przepompowanych wystepach, gwiazdy takie jak Tiesto, van Buuren i van Dyk graja trance z wszystkim tym, co zuchwale i denerwujace – cale te triumfalne gesty, „niebotyczne” smyki i krotkie, szybkie kick drumy. Jezeli nie jestes na pigulach, nie poczujesz tego. To tak nie pasuje do muzyki elektronicznej aby utrzymywac ja w staromodnosc. Mamy rok 2008. Czas stanac twarz w twarz z (nowa) muzyka i ruszyc z miejsca.
Ronski Speed: To prawda, ze trance nie jest tak swiezy jak w latach 90-tych. Komercyjna muzyka z list przebojow totalnie zniszczyla trance. Wlasciwie to wiele gatunkow muzyki elektronicznej znudzi sie ludziom po 10 latach. To stalo sie z techno. electro, housem i to samo stanie sie z minimalem juz niedlugo. Moim zdaniem istnieje dwu klasowy system w transie: tzw „Najwieksi” jak Tiesto, Paul van Dyk itd. Oni zbieraja na imprezach potezne tlumy ludzi, ktorzy czesto przychodza po to, aby zobaczyc jak wyglada duzy event z fajnym oswietleniem i poteznym naglosnieniem. Z drugiej strony mamy scene wyrastajaca z malych festiwali i klubow, gdzie przychodza ludzie, ktorym zalezy przede wszystkim na muzyce. Po ogloszeniu ze trance umiera kilka lat temu, cos zaczelo sie zmieniac. Teraz ten gatunek przynosi nowe rzeczy z undergroundu i zawiera swieze elementy w swoim brzmieniu. Dzisiaj, trance wspina sie na wyzszy poziom. Mozemy tylko miec nadzieje, ze ta muzyka znowu nie stanie sie komercyjna. Moim zdaniem: zaden inny gatunek muzyki nie dostarcza takich emocji.
Tim Stark (recenzent angielskiego DJ Magazine, pisze o muzyce od 15 lat): Przez ostatnie 14 lat, kiedy to napedzany przez Paula van Dyka MFS i nalezace do Svena Vatha Harthouse stracily swoja poczatkowa swiezosc, trance zawsze byl chlopcem do bicia jezeli chodzi o gatunki muzyki tanecznej. Od tamtej pory, ostatni dzwonek dla muzyki trance brzmial niezliczona ilosc razy. 1996, 2002, 2005: w tych latach moglismy zauwazyc szeroko ukazywany sprzeciw wobec tranowego brzmienia. Uwazalem, ze ta nagonka byla czyms zupelnie niepotrzebnym, jednak dziennikarze dali sie temu poniesc! Temat „zaognionej nienawisci” ktora okazuje sie poprzez tworzenie porownan gatunkow muzyki i ich pochodnych zalezy od wielu czynnikow. Moim zdaniem, w przewazajacej czesci zalezy to od fanatyzmu (czesto bliskiemu religijnemu) zwolennikow danego gatunku. Kazdy z podgatunkow muzyki tanecznej przynosi tych samych zdolnych dj-ow, i nie mowie tutaj tylko o Top 100 DJs. Trzeba w tym miejscu jasno powiedziec, ze to wszystko nie zostalo popchniete do przodu przez dj-ow, ktorzy na scenie prezentuja pozy uderzajaco podobne do tych Jezusowych (dzieki za to, panie Oakenfold)! Posluchajcie czlowieka, ktory maczal palce w roznych gatunkach muzyki w ostatnich latach (house, brzmienia komercyjne, hard dance czy drum’n’ bass), trance jest NAJTRUDNIEJSZYM, najbardziej skomplikowanym i (jezeli pomyslowo wyprodukowany) najbardziej wymyslnym i wyszukanym gatunkiem muzyki tanecznej. Progres jest widoczny od pierwszych, dudniacych wydawnictw niemieckiego MFS w 92 roku, poprzez globalizacje brzmienia przez Roberta Milesa w 1995 r, prog-trance’owe wojaze Sashy i Digweeda w ‘96, holenderskie ozywienie 97-99, mocne uderzenie tech-trance w setach Tiesto od 2004, elektryczna wizje Ferry Corstena w 2006… Boze, lista sie ciagnie. Dennis Romero porownuje „ekscesy” na trance’owej scenie do tych, ktore mozna zaobserwowac na slusznie osmieszanej scenie progressive rocka. To porownanie, ktore uwazam za co najmniej dziwne i bezpodstawne. W rzeczywistosc „VIPowska” natura trance’u ( za ktora on slusznie nie przepada) ma wiecej wspolnego z amerykanska scena hip-hopowa, z ktora teraz pan Romero ma wiecej do czynienia. Co do „dzieci pokolenia millenium” (lub dokladniej: srednio-bezwartosciowych dzieci!), ktore nastawily swoje gusta na Justice, kopiujace zarowno LCD Soundsystem, S.M.D. i Daft Punk – nic nie znaczy. House’owe dzieciaki przestawiaja sie na Deep House kiedy tamto im sie znudzi. Hip-hopowcy otwieraja sie na R’n’B, Garage a nawet House, zeby zaakcentowac swoje wzrastajace zainteresowania. Fani Jungle otworzyli sie na Drum’n’Bass i dalej. Transowcy upodobali sobie (ponownie) Progressive, kiedy holenderskie brzmienie 97-99 stalo sie nudne. Hard Dance poszedl glebiej w strone Techno dzieki ludziom takim jak Mauro Picotto. Funky House zostal zastapiony przez Electro House. Moglbym tak wymieniac caly dzien, lista zmieniajacych sie i ewoluujacych gustow muzycznych jest nieskonczona. Cale wzorowanie sie na mieszankach roznych gatunkow muzyki tanecznej (nie zapomnijmy, ze cos takiego wydarzylo sie juz w 1991 roku) albo zmieni sie w cos innego, albo zniknie zupelnie. Muzyka zatacza kolo, zawsze byla, zawsze bedzie. W miedzyczasie, trance idzie dalej. Sa produkowane rzeczy dobre, slabe i obrzydliwe – tak jak w kazdym innym gatunku muzyki, nie tylko tanecznej! I jeszcze jedno: podczas gdy William Orbit przez wiele lat produkowal rozne gatunki muzyczne, NIGDY, przenigdy nie wyprodukowal trance’owego nagrania.
Solarstone: Czasami mam wrazenie, ze tylko trance potrafi wywolac tak mocne i pelne nienawisci opinie w srodowisku muzyki tanecznej. Ludzie, ktorzy tego nie „lapia” sa wobec tego gatunku wrogo nastawieni – poniewaz sa tylko „outsiderami obserwujacymi TO”. Po prostu nie mozna zignorowac tej muzyki. Kochasz, albo nienawidzisz. Faktem jest to, ze trancowe imprezy sa najwieksze, najglosniejsze, najbardziej oswietlone i najbardziej tetniace zyciem sposrod imprez z muzyka elektroniczna na swiecie. Jezeli mozesz stac w tlumie 20 000 fanow trance’u z rekami w powietrzu, przezywajac skrupulatnie skonstruowany, euforyczny breakdown i dalej bedziesz wobec tego cyniczny, cos jest nie tak z TOBÄ a nie z muzyka.
ftb.pl