przez g.is.sander » 2008-06-05, 11:02
Praktycznie przez caly dzien slucham muzyki, no i praktycznie jest to tylko trance. Czasami tylko zarzuce sobie na glosniki jakis house ale to raczej przed jakas imprezka :-D Ogolnie rzecz biorac to wstaje rano, wlaczam kompa, nuta leci (mam podlaczona wieze do komputera), ja uskuteczniam poranna toalete, potem jem sniadanie i siadam przed kompem. Po paru godzinach (muza wciaz leci :-D ) wychodze na swieze powietrze z mp3 na uszach oczywiscie i prowadze zdrowy tryb zycia (czyt. spotykam sie ze znajomymi ktorzy maja na muzyke taka sama zajawke jak ja). Tysiace razy juz slyszalem ze jestem od tej nuty uzalezniony i tak chyba jest... Serio, nie moge bez muzyki zyc. Kiedy jestem od niej dluzszy czas odseparowany to po prostu zle sie czuje. Ona jest moim paliwem napedowym, zabieram ja ze soba wszedzie. Ĺťyjemy w symbiozie :-D