Wszystko zaczelo sie u mnie gdzies kolo roku 1995, taka moja fascynacja muzyka elektroniczna. Oczywiscie wtedy to nie byl jeszcze trance. Ot po prostu, po szkole chodzilem do budek muzycznych na dworcu, kupujac skladanki kasetowe Dance Hits, vol xx. Rownoczesnie zaczalem doceniac tworczosc Jean Michel Jarre'a (co ciekawe pierwszy jego kawalek, ktory uslyszalem to byl ktorys Oxygen, ale nie oryginalny tylko w remiksie Sasha... rytmiczny bit i melo w tle, urzekl mnie ten kawalek). Nawet nie wiem kiedy, ze skladanek typu Dance Hits, zszedlem na skladanki z napisem Techno, byly na nich kawalki, ktore do dzisiaj z sentymentem wspominam (chociaz byly tez buble, jak to na skladankach). Juz wtedy fascynowal mnie styl trance'owy, chociaz nie wiedzialem ze to sie w ten sposob nazywa. Po prostu, ktos pytal czego sluchasz... odpowiedz techno :-) Juz wtedy odkrywalem tworczosc takich artystow jak Paul van Dyk (9 pm, Forbidden Fruit, a pare lat pozniej albumy Out There and Back, Seven Ways, Vorsprung Dyk Technik - to byl album, ktorego sluchalo sie po 10 razy dziennie, ze wzruszeniem
oraz kompilacje Politics of Dancing 1 i 2), Sash, Resistance, BT, ATB, DJ Visage, i wielu innych. Slowo trance kojarzylem wtedy z takim skrajnym psyhedelikiem, jak mi to kiedys kolega objasnil, pokazujac takowy album... zupelnie mi nie spasowal. To byly czasy, kiedy muzyke przegrywalo sie od kolegow albo kupowalo na skladankach (czasy przegrywania kawalkow z kasety na kasete - to bylo cos). Utwory mialem na kompie w jakosci 128kbps, i to wtedy wystarczalo (notabene, pewne szanujace sie czasopismo komputerowe uznawalo taka jakosc za zblizona do Audio CD
no coz, trudno bylo o cos lepszego, szczegolnie ze w 2001 roku ok 95% polskich internautow korzystalo z Internetu poprzez slynny numer dostepowy 0202122, z pretoscia 56kbps - dane z ktoregos magazynu komputerowego Chip z tego wlasnie roku). Poza tym sety z przeroznych imprez, nawet nie interesowalem sie, z jakich kawalkow sklada sie dany set, wiedzialem ze w tej minucie jest fajnie, a w innej trzeba przewinac do przodu. Tak naprawde oczy otworzyl mi dopiero Armin van Buuren, ze swoim A State of Trance 186 - powiem szczerze, ile emocji rodzilo sie przy tym epizodzie... moglem go sluchac bez przerwy. W zasadzie byl to jedyny numer audycji, jaka posiadalem w swojej kolekcji przez wiele kolejnych miesiecy, wydawalo mi sie nawet, ze juz nic lepszego powstac nie moze. Za to bede Arminowi wdzieczny juz zawsze, niezaleznie co bedzie robil dalej, jak gral. Wtedy tez zainteresowalem sie poraz pierwszy tracklista, doceniajac przy tym wielu, nowych jak dla mnie wykonawcow. Po jakims czasie rowniez moj kolega zaczal interesowac sie ta muzyka, a poniewaz byl obeznany w torrentach, zaczal mi przynosic kolejne epizody. Od tej pory zaczal sie moj szybki rozwoj, jezeli chodzi o muzyke trance, poznawalem dziesiatki nowych wykonawcow. Nieukrywam, ze pierwsze kawalki w pelnych wersjach zaczalem sciagac na forum (tak wogole trafilem tutaj w poszukiwaniu audycji ASOT), wczesniej to byla dla mnie nowosc - utwor w 320kbps i o rozmiarze 20 MB). Poniewaz mialem juz sprecyzowane gusta muzyczne, wiedzialem co mi najbardziej odpowiada, bylo o wiele latwiej koncentrowac sie na konkretnych artystach. Pozniej doszly inne zrodla, a to Trance Route, a to wyszukiwarki na rapida, itp. Rownoczesnie zaczalem sluchac drugiej audycji, Trance Around The World with Above and Beyond, ktora byla rownie urzekajaca, co ASOT. Poznalem rozne odmiany Trance'u, nauczylem sie odrozniac progressive od uplifting, dowiedzialem sie, czym sie rozni dub mix od vocal mix, co to jest mashup, bootleg... wszystko dzieki forum, i ludziom ktorych tutaj poznalem. Trance jest dla mnie niesamowita muzyka, przy ktorej mozna sie zrelaksowac, nabrac energii i checi do zycia... to niezwykly swiat magii tworzacy sie wewnatrz umyslu. Zamykasz oczy i fruniesz, nigdy wczesniej czegos takiego nie doswiadczalem, cos cudownego
Mysle, ze to sie juz nigdy nie zmieni, ciekawe co moje wnuki na to
ze slucham takiej staroswieckiej muzyki. Ale przeciez trance ewoluuje, i za jakis czas to bedzie zupelnie inna muzyka... jednego jestem pewien, sam trance nie zginie, dopuki jestesmy my, osoby ktore w tym stylu odnalazly sens bycia :-)
Rownoczesnie wyrazam tutaj gleboka nadzieje na to, iz kawalki roznych wykonawcow bedzie mozna kupic w polskich serwisach, za niewielka oplata (1 zl bylby juz do przyjecia). Wtedy tak naprawde artysci zaczeliby godnie zarabiac za swoja prace - na dzien dzisiejszy, w sytuacji kiedy zdecydowana wiekszosc, jak nie wszyscy, sciagaja nielegalnie pliki z neta, trudno mowic o wlasciwych zarobkach. Ale jak moze byc inaczej, skoro w serwisach typu Beatport jest po prostu za drogo jak na polskie warunki, poza tym nie kazdy jest w posiadaniu karty kredytowej, aby moc za nie zaplacic. Z drugiej strony istnieje taka mentalnosc w Polsce, po co mam placic, skoro moge miec to za darmo... tego typu myslenie nie zmieni sie z dnia na dzien, jestem jednak pelen nadziei na to, ze kiedys w tej kwestii cos sie poprawi.